Polacy zapytani o to z kim nie chcieliby mieszkać po sąsiedzku, najczęściej wskazywali muzyka (19 proc.) i parę kochanków głośno uprawiających miłość (17 proc.), 12 proc osób nie życzyłoby sobie polityka oraz studentów. 9 proc. badanych nie byłoby zadowolonych z rodziny wielodzietnej, 8 proc. nie zniosłoby majsterkowicza, 7 proc. starszej osoby, 5 proc. młodego małżeństwa a 2 proc. singla. Warto przy tym zauważyć, że aż 45 proc. respondentów udzieliło odpowiedzi „trudno powiedzieć”. Oznacza to, że wiele osób tak naprawdę nie ma zasadniczych uprzedzeń w kwestii tego, kto miałby być ich sąsiadem.
Co ciekawe kobietom bardziej niż mężczyznom przeszkadzałyby pary głośno uprawiające miłość (22 proc. w porównaniu do 11 proc.). Również najstarsi respondenci (w wieku 60 lat i więcej) mieliby w tej kwestii większe zastrzeżenia (22 proc.). Za to osoby młodsze w większym stopniu niż pozostałe grupy zniechęcone byłyby do polityka – 19 proc. nastolatków nie chciałoby takiej osoby za sąsiada. W końcu mieszkańcy największych miast (500 tys.+) częściej otwarcie mówią o swoich sąsiedzkich preferencjach (a raczej ich braku) – w większym stopniu niż pozostałe grupy nie życzyliby sobie za ścianą muzyków (26 proc. ), studentów (20 proc.), majsterkowiczów (18 proc.) oraz rodzin z kilkorgiem dzieci (15 proc.). Takim wynikom nietrudno się dziwić – w bloku lub kamienicy głośny sąsiad to coś znacznie bardziej uciążliwego niż towarzystwo hałasujące na sąsiedniej działce.
W latach 80-tych sąsiedzkie relacje ulegały stopniowemu ochłodzeniu, doprowadzając do tego, że mieszkańcy, głównie dużych miast i osiedli z wielkiej płyty, byli obcymi sobie ludźmi. Sytuacja nasiliła się jeszcze bardziej po 1989 roku, kiedy w pogoni za karierą, awansem i podwyżką większość czasu zaczęto spędzać w pracy, a mieszkanie pełniło jedynie funkcję sypialni. Tym ciekawsze wydają się wyniki badania TNS Polska na zlecenie serwisu Tablica.pl, które pokazują, że coraz wyraźniejsza staje się tendencja do zacieśniania więzi z osobami z najbliższego otoczenia.
Okazuje się, że większość Polaków, pozostaje ze swoimi sąsiadami w dobrych relacjach – 62 proc. ankietowanych odpowiedziało, że żyją ze sobą w zgodzie, składają sobie świąteczne życzenia i chętnie pożyczają przysłowiowy cukier. Z drugiej strony 41 proc. badanych, zwłaszcza w wieku od 20 do 29 lat, poprzestaje jedynie na wymianie grzecznościowego „dzień dobry”. Za to niemal co piąty Polak (18 proc.) wśród swoich sąsiadów ma przyjaciół, których często odwiedza i zaprasza na uroczystości rodzinne. Inne typy relacji zdarzają się rzadziej – dla 4 proc. badanych sąsiedzi są obojętni, 3 proc. unika się wzajemnie i działa sobie na nerwy, a co setna osoba (1 proc.) wśród sąsiadów ma wrogów, z którymi wchodzi w spory i kłóci się.
- Utarło się przekonanie, że w dzisiejszych czasach stosunki z sąsiadami nie są w najlepszej kondycji, dlatego postanowiliśmy sprawdzić ile w tym twierdzeniu jest prawdy – mówi Przemysław Klemczak z serwisu Tablica.pl, który zlecił przeprowadzenie badań przez TNS Polska. – Odpowiedzi ankietowanych dowiodły, że Polacy zaczynają przełamywać barierę nieufności i powoli wracają do znanych wzorców zachowań: chętniej przebywają w towarzystwie sąsiadów, powierzają im opiekę nad swoim dobytkiem lub zwyczajnym uśmiechem okazują sobie sympatię – dodaje.
Badania potwierdziły jednak regułę, że najrzadziej kontakty z sąsiadami nawiązują mieszkańcy dużych miast. Mieszkańcy wsi, a więc osoby funkcjonujące w mniejszych i mniej anonimowych społecznościach, są bardziej skłonni do tego, by z sąsiadami się przyjaźnić (23 proc.) i żyć w zgodzie (73 proc.), rzadziej natomiast ich kontakty są wyłącznie grzecznościowe (28 proc.). Z kolei mieszkańcy miast powyżej 500 tys. mieszkańców są bardziej zdystansowani w stosunku do osób żyjących za ścianą – połowa badanych osób przyznała, że poprzestaje na zwyczajowym „dzień dobry”, ale nie jest skonfliktowana z sąsiadami i utrzymuje z nimi dobre relacje (49 proc.). Tylko 10 proc. z nich regularnie się odwiedza i przyjaźni.
Dobry sąsiad to skarb
Kiedy najczęściej pukamy do drzwi naszego sąsiada? Jak wynika z badania TNS Polska dla serwisu Tablica.pl, zdecydowanie najczęściej Polakom zdarza się korzystać z „sąsiedzkich pożyczek” – młotek, sól czy cukier albo inną brakującą rzecz pożyczyło 57 proc. respondentów. Z kolei 30 proc. korzysta z uprzejmości sąsiadów, gdy wyjeżdża poza dom – wtedy pod ich opiekę trafiają mieszkania i obowiązki takie jak podlewanie kwiatów, czy karmienie rybek. 14 proc. osób z sąsiadami urządziło grilla i prawie tyle samo (13 proc.) wspólnie działa na rzecz wprowadzania zmian w funkcjonowaniu osiedla. Dawniej sąsiada poznawało się dopiero wtedy, kiedy zalał nam sufit, obecnie nowi mieszkańcy chętnie przenoszą na polski grunt zachodnią tradycję i przynoszą na powitanie ciasto lub organizują „parapetówkę” (6 proc.).
Z drugiej strony, mamy osoby, które nie tylko nie chcą utrzymywać dobrych relacji z sąsiadami ale nawet starają się uprzykrzyć im życie. Wśród badanych znalazło się 6 proc. osób, które ma sąsiadów urządzających w środku tygodnia głośne imprezy trwające do rana, 4 proc. respondentów może się poskarżyć na wścibskie zachowania i niechciane wizyty, a 2 proc. osób miało nieprzyjemności na Policji związane z sąsiedzkim donosem. W końcu co setny badany (1 proc.) może narzekać na złe zachowania sąsiadów parkujących samochody (np. zastawianie wjazdu na posesję).